Polska 1980-89 oczami poznańskich dokumentalistów

Wystawa:  „DoNosy – Polska 1980-89 oczami czołówki poznańskich dokumentalistów. Relacja z okresu dorastania (do przełomu).”

80 zdjęć 4 autorów: Mariusza Stachowiaka, Janusza Nowackiego, Macieja Kuszeli, Mariusza Foreckiego
Kurator: Monika Piotrowska. Otwarcie: 7.11.2009, Galeria 2piR,  WSNHiD w Poznaniu, ul. gen. T. Kutrzeby 10

Od kuratora:

Rok 1980 przeciął związki polskiej fotografii z tradycją piktorializmu, który na kilkadziesiąt lat ugruntował pogląd, że „nie jest zadaniem fotografa-artysty oddanie drzewa z drobiazgowym rysunkiem siatki żyłek na każdym liściu, gdyż w ten sposób patrzy tylko botanik” – jak to ujął w l. 40. poznański fotograf Zygmunt Obrąpalski. Otóż w 1980 r. każdy chciał być botanikiem. Lata 1980 i 1981 były okresem gwałtownej i lawinowej rehabilitacji fotografii dokumentalnej w Polsce. Działo się coś tak wyjątkowego, że fotoreporterami zostawali często kompletni amatorzy. „Zaczęło się utrwalanie na ogromną skalę” – mówi Janusz Nowacki, jeden z liderów polskiego ruchu fotograficznego począwszy od przełomu lat 70/80. – „Ludzie” – zauważa – „chcieli mieć jak najwięcej dowodów, że to się dzieje naprawdę”.

Maciej Kuszela – Przewodniczacy Rady Miejskiej w Slesinie, 1986

W l. 80. powszechnym stało się też przeświadczenie, które we wstrząśniętej po rozpadzie państwa socjalnego i upadku górnictwa Wielkiej Brytanii deklarowała redakcja magazynu Camerawork: „fotografia obrazująca życie społeczności może zaktywizować ludzi, włączyć ich w proces zmiany społecznej”.
Z tą wiarą, typową dla wielkich fotoreporterów XX wieku, przeszli przez świat schyłku PRL-u czterej autorzy „DoNosów” – relacji z okresu dorastania Polaków do przełomu roku 1989.
Mariusz Stachowiak szedł tak przez życie. Zmarły przedwcześnie w 2006 r. jest zapomnianym i nie odkrytym dotąd na nowo talentem. Pozostawił po sobie kapitalne archiwum, bezceremonialny zapis rzeczywistości, pod względem formalnym – awangardowy. Wyciągane stamtąd nawet na chybił trafił negatywy zniewalają tematem i kadrem, angażują widza w motyw najkrótszą drogą. Stachowiak nieustannie sprawdzał zastany świat i dostarczał dowodów – pozbawiony nadziei a zarazem zbuntowany, rocznik ´56.
Janusz Nowacki, rocznik ´39, zajmujący się dokumentem od pocz. l. 70., prezentuje na wystawie nigdy nie publikowane zdjęcia z odsłonięcia pomnika ku czci ofiar poznańskiego Czerwca ´56. Przyjął inną pozycję: sprawdzał emocje tłumu w czerwcu ´81 wobec wydarzeń roku ´56. Z dzisiejszej perspektywy widać na nich fantastycznie zderzenie dwóch rytuałów: wyeksploatowanego święta-capstrzyku i ponadczasowej, ogromnej siły wolnych zgromadzeń, która niesie i uczestników, i obserwatorów.
Niepozorny kawalarz Maciej Kuszela przedstawia biegun przeciwny: zgromadzenie bezwolne czyli pochód pierwszomajowy w śniegu, rok 1985-ty. Jego „plejada gwiazd” – tak w portretach reporterskich ludzi prostych i „na stołkach”, jak i w dramatycznych portretach wielkich artystów i intelektualistów, to manifestacja przestrzeni wolności, jaką prywatnie mógł sobie wypracować obywatel ówczesnej PRL. Ilustracja tej niepopularnej dziś prawdy o tamtej rzeczywistości była także domeną Mariusza Foreckiego, mistrza anegdoty, zamkniętej w jednej klatce. Pokazywał stan względnej równowagi między groteską a normalnością, tę rzekomo szarą rzeczywistość, która dzięki zwyczajnej ludzkiej słabości lub zapobiegliwości była niesamowicie barwna. Uprawianie takiej właśnie sztuki absurdu stało się w 2 połowie l. 80. zjawiskiem powszechnym i pewnie w niemałym stopniu przyczyniło się do wykształcenia społeczeństwa otwartego.

  

Mariusz Stachowiak – Warszawa 1989

Wszyscy czterej autorzy zdjęć byli związani ze środowiskiem najlepszego regionalnego tygodnika społeczno-politycznego lat 80. pt. Wprost (gdy jego redakcja mieściła się w Poznaniu).  Nowacki, który tworzył w pocz. l. 70. prekursorskie happeningi fotoreportażowe polecał redakcji tygodnika trójkę młodszych fotoreporterów (Kuszelę, Stachowiaka, Foreckiego). Jego ówczesne zdjęcia dokumentalne wpłynęły na następne pokolenie fotografów, a padły ofiarą niepamięci, tak samo, jak i poznańska era Wprostu, choć świetny dorobek jego fotografów miał decydujący wpływ na odrodzenie fotoreportażu w Polsce dekady lat 80. Dziś stare egzemplarze tygodnika, drukowanego na najtańszym papierze makulaturowym, rozsypują się w palcach. Kapitalny, przekrojowy obraz polskiego społeczeństwa w tak znaczącym historycznie okresie, niszczeje w tych tomach i można go odzyskać tylko z prywatnych archiwów autorów, co częściowo udało się przy okazji tworzenia tej wystawy.